Adam Szejnfeld w Brukseli. Jak wygląda jego praca w Europarlamencie?

Adam Szejnfeld zaczął już normalną pracę w Parlamencie Europejskim. Jakie wrażenia towarzyszyły mu podczas pierwszego inauguracyjnego posiedzenia PE?

Okazuje się, że europarlamentarzyści w odróżnieniu od polskiego sejmu siedzą w rzędach alfabetycznie, choć także w swoich frakcjach, czyli międzynarodowo.

>>> Zobacz też: Budżet obywatelski w Pile: jakie propozycje zgłosili mieszkańcy?

- Pierwsze posiedzenie w Strasburgu było wyjątkowe, siedzieliśmy tylko alfabetycznie. Blisko mnie byli jednak koledzy z Polski. Przede mną siedział Dariusz Rosati, po lewej stronie Róża Thun.

Jak poseł odebrał manifestacyjne stanie plecami niektórych europarlamentarzystów do orkiestry, która grała unijny hymn.

- Ta sprawa był nagłośniona głównie przez dziennikarzy. Prawdę mówiąc, tam na sali specjalnie tego nie zauważyliśmy. Hymn unijny to nie hymn narodowy, podczas którego wszyscy stoją. Kiedy grała orkiestra wielu posłów rozmawiało, robiło sobie zdjęcia, jedni stali, drudzy siedzieli. Ci co odwrócili się plecami byli właściwie niewidoczni - opowiada.

Szejnfeld został członkiem dwóch komisji: handlu międzynarodowego oraz rynku wewnętrznego i ochrony konsumentów.

- Cieszę się zwłaszcza z członkostwa w tej drugiej komisji. Już w kampanii mówiłem, że bardzo mi na niej zależy. Będę bowiem mógł nadal zajmować się gospodarką - wyznaje europoseł.

Jak na razie Szejnfeld nie ma jeszcze stałego miejsca zamieszkania w Brukseli.

- Nocuję w hotelach. Sądzę, że we wrześniu wynajmę mieszkanie w Brukseli, bo tu większość europosłów tak robi. W Strasburgu posiedzenia odbywają się rzadziej, zresztą tam w ogóle mieszkań się nie wynajmuj, a śpi w hotelach, których zresztą za wiele nie ma. Podczas pierwszego spałem w hotelu oddalonym od Strasburga 30 kilometrów - tłumaczy.