- To już nasza rodzinna tradycja, że co roku przychodzimy na deptak, by wziąć udział w Lubuskim Orszaku Trzech Króli. Dzieci bardzo przeżywają to nasze wspólne świętowanie. W listopadzie zrobiły korony - przyznaje Iwona Ryś - Nowacka. - Przed wyjściem oglądaliśmy w telewizji orszak w Warszawie. Tam padał śnieg, więc było jeszcze bardzo klimatycznie. Ale i u nas była magia.
Lubuski Orszak Trzech Króli. Od kościoła pw. Najświętszego Zbawiciela do ratusza
W rolę monarchów wcielili się: Marek Budniak, Jan Fręś i Krzysztof Machalica. Jak podkreślają panowie, dla nich to zaszczyt móc wziąć udział w tak ważnym wydarzeniu. Od początku Lubuski Orszak Trzech Króli organizuje radna Eleonora Szymkowiak, która podkreśla, że wydarzenie jest też okazją do wspomnienia osób, które przez lata angażowały się w przygotowanie orszaku, a dziś już ich nie ma wśród nas.
Tradycyjnie 13. Lubuski Orszak Trzech Króli rozpoczął się uroczystą mszą świętą w kościele pod wezwaniem Najświętszego Zbawiciela. Już tu królowały korony i wspólne przeżywanie podążania Trzech Mędrców za Gwiazdą Betlejemską i przybycie o miejsca narodzin Jezusa Chrystusa. W Betlejem Trzej Królowie przekazali Mu dary: złoto, które oznacza władzę nad światem, kadzidło - symbol boskość oraz mirrę (żywica drzewa balsamowca), która mówi o ludzkiej naturze Jezusa.
Po wspólnym nabożeństwie na placu Bohaterów uformował się orszak. Tu odegrana została scena pasterska. Następnie zielonogórzanie w koronach na głowach udali się deptakiem w kierunku ratusza.
Lubuski Orszak Trzech Króli i żywa szopka
Kolejna scena rozegrała się przy pomniku Bachusa, a ostatnia przy ratuszu. Tu też była żywa szopka, która spodobała się zwłaszcza dzieciom. Reżyserem wydarzenia był Janusz Młyński, który podkreśla, że choć co roku scenariusz jest podobny, to jednak nie da się przewidzieć, co może się po drodze wydarzyć. Tak jak nie da się przewidzieć pogody. A był już orszak w śniegu, w deszczu, w słońcu. W tym roku nie trzeba było wyciągać parasoli, choć niebo nad Zieloną Górą było od rana zachmurzone.
- Zwierzęta są zawsze wielką atrakcją dla dzieci. A wielbłąd Alladyn w szczególności. Przecież na co dzień takich zwierząt się nie widzi - mówi Mirosława Grabińska, która przyszła na orszak z wnukami: Julką i Borysem.
Tradycją święta jest także wspólne kolędowanie.
- Bardzo to na co roku czekam, bo uwielbiam kolędy i chętnie je śpiewam, a w grupie to jeszcze większa radość - przyznaje Stanisława Smolińska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?