Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

[II LO w Rumi, reportaż] Pierwszy rocznik: Skazani na sukces. Dawne zdjęcia

Redakcja
- Ten sprawdzian udowodnił degrengoladę waszej wiedzy - potrafił powiedzieć nauczyciel do nastolatków. Teraz coś takiego by nie przeszło...

W maju 2001 roku odbyła się pierwsza matura w II Liceum Ogólnokształcącym im. Józefa Konrada Korzeniowskiego. Egzaminy zdawał rocznik, który naukę rozpoczął jesienią 1997 roku. Jako pierwszy, bo wcześniej w budynku znajdowała się tylko podstawówka.

- Przez cały rok mieliśmy taki komfort jakbyśmy uczyli się w prywatnej szkole. W 1998 dołączyły do nas cztery pierwsze klasy, ale i tak czuliśmy się jak w drugim domu. Nauczyciele traktowali nas wyjątkowo - wspomina po latach Sylwia Pawłowska, która do II LO w Rumi trafiła przypadkiem.

Nastolatka została przyjęta do gdyńskiej "trójki" w pierwszym naborze, a po drugim okazało się, że brakuje jej pół punktu. Złożyła więc dokumenty do szkoły w Rumi.

- Zrobimy z ciebie użytek - skwitowała z uśmiechem to przeniesienie dyrektor szkoły Lucyna Oglęcka. To właśnie ona doprowadziła do utworzenia w Rumi nowej placówki.

Zastępcą Lucyny Oglęckiej jest Lucyna Penkowska, która od początku istnienia liceum uczy języka niemieckiego. We wspomnieniach uczniów: niezwykle uporządkowana w swojej pracy i wymagająca. Było jasne, że uczyć się trzeba i wymówka nie przejdzie.

Wychowawcami pierwszego rocznika zostały Ewa Najder (klasa IA) i Teresa Kurc (klasa IB), która jednocześnie otrzymała opiekę nad samorządem szkolnym. Matematyki uczył Andrzej Braun. Teraz byłby nieocenionym źródłem dla uczniów wrzucających do internetu cytaty nauczycieli.

- Ten sprawdzian udowodnił degrengoladę waszej wiedzy - potrafił uroczyście oświadczyć, gdy chciał udzielić reprymendy z powodu nie najlepiej napisanego sprawdzianu.
Do ucznia rozwiązującego przy tablicy zadania: - Chcesz mi powiedzieć, że nie masz swojego zeszytu z szóstej klasy obramowanego w ramkę i powieszonego nad łóżkiem?
Sylwia Pawłowska: - Dziś można byłoby taką osobę określić jako "oldschoolową". Był niezwykle opanowany i kurtuazyjny. Uwagę zwracał w tak uroczy sposób, że nikt nie czuł się urażony.

Historii uczył Leszek Kiersznikiewicz, późniejszy radny i wiceburmistrz Rumi. - Miał posłuch na zajęciach, bo potrafił opowiadać ciekawie. Fakty przeplatał anegdotami, mówił o rzeczach, których nie ma w książkach. Coś w głowie zostawało - wspomina Bartłomiej Opajdowski.
Przysposobienia obronnego: Adam Pacek, obecny naczelnik Referatu Obrony Cywilnej i Zarządzania Kryzysowego UM Rumia, wychowania fizycznego: Jacek Szyba, obecny wicedyrektor, a przez moment wiceburmistrz Rumi.

Naukę rozpoczęło w sumie 70 uczniów. Jeszcze jesienią dla nich oraz dla nauczycieli zorganizowano wyjazd integracyjny. Były też debaty, o których pisał "Goniec Rumski" (klub z II LO zakwalifikował się do ogólnopolskich eliminacji konkursu debat).

W grudniu 1997 roku na przeciwko siebie stanęły dwie klasy. Pytanie było jedno: - Czy niebezpieczne sporty powinny być uprawiane w szkole? IA (zespół argumentujący) wystąpił w składzie Krzysztof Wiśniewski, Kajetan Kwiatkowski oraz Sylwia Pawłowska. IB (zespół negujący) wystąpił w składzie: Patrycja Pałasz, Wojciech Miotke oraz Mateusz Tracichleb.

- Sędziowie mieli duży problem z ustaleniem werdyktu, ale w końcu wspólnymi siłami uznali zespół z klasy IA za zwycięski - napisali uczniowie w kronice szkolnej. - W składzie sędziowskim znajdowali się Paulina Wiczewska, Agnieszka Żyła, Paweł Maruszko, Błażej Dutkiewicz, Sebastian Szczęśniak i Tomasz Rybak, notabene dziś właściciel biura podróży w Rumi (ukończył Wyższą Szkołę Turystyki i Hotelarstwa).

Inni absolwenci z obu klas mają nie mniejsze sukcesy. Co się z nimi stało po ukończeniu liceum?

Adam Krakowski wyjechał od razu po maturze do Torunia na studia prawnicze (Uniwersytet Adama Mickiewicza). Dziś jest adwokatem i członkiem Pomorskiej Izby Adwokackiej.
Weronika Konkol w 2006 roku skończyła studia magisterskie, a w 2012 doktoranckie na kierunku historia na Uniwersytecie Gdańskim. Obecnie pracuje nad doktoratem. Od lat czynnie uczestniczy w działaniach Akcji Bałtyckiej, w ramach której prowadzone są badaniach migracji ptaków.

Michał Bolek ukończył stomatologię i wraz z żona prowadzi dziś firmę, która współpracuje z lekarzami i technikami dentystycznymi z całego świata.
Paulina Wilczewska ukończyła Finanse i Rachunkowość na Politechnice Gdańskiej. Dziś pracuje w Kancelarii doradztwa Podatkowego w Sopocie.
Aneta Mech pracuje w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku jako pielęgniarka.
Marcin Szewczak pracuje w Telewizji Polskiej.

Michał Tabisz: - Jestem po biznesie elektronicznym, a później logistyce i handlu morskim w Akademii Morskiej w Gdyni. Pracuję w dziale ds. zaopatrzenia materiałowego w firmie kolejowej w Gdańsku.
Ania Pachulicz, a teraz już Wichnowska: - Ukończyłam WSM (biznes elektroniczny), pracowałam jako projektantka w agencji reklamy, kadrowa w Sopocie, a obecnie pracuję jako projektantka w Castoramie.
Sebastian Szczęśniak ukończył Wojskową Akademię Techniczną w Warszawie.

Natalia Raulin podjęła studia z politologii i dziennikarstwa w Gdańsku, ale po trzech semestrach postanowiła spełnić swoje największe marzenie: o podróży do Stanów Zjednoczonych. Mieszkała w Nowym Jorku osiem lat i tam pokochała snowboard.
Cztery lata temu wróciła do Europy z kolejnym planem: ukończyć studia. Na stałe zamieszkała w Londynie, ale równocześnie studiowała w Gdańsku w Nauczycielskim Kolegium Języków Obcych (regularnie przylatywała na zjazdy do Polski). Aktualnie pisze pracę licencjacką na temat wielokulturowości na lekcjach języka angielskiego. Praktyki nauczycielskie odbyła - oczywiście - w II Liceum Ogólnokształcącym w Rumi.

Łukasz Korzybski wybrał informatykę, podobnie jak kilka innych osób w klasie. Dziś mieszka w Londynie i pracuje dla firmy IT Contractor. Może pochwalić się nie lada osiągnięciem - wraz ze swoim teamem stworzył program dla premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona. O tej aplikacji pod koniec 2012 roku
Mówiło BBC
Krzysztof Wiśniewski: Elektronika i Telekomunikacja - Mikroelektronika na Politechnice Gdańskiej. Pracował dla Intel Polska.
Stanisław Krzemiński założył StarArt Bros w Gdyni i realizuje filmy.
Bartek Merecki ukończył informatykę i ma dziś własną firmę w Rumi.

Bartek Opajdowski przez kilka lat był związany z polityką (pracował w biurze poselskim oraz startował w wyborach samorządowych), ale obok tego zawsze gdzieś było programowanie. Ukończył informatykę i ekonometrię oraz informatykę w zarządzaniu, po czym związał się z branżą IT:

- Miło jest wracać do tej szkoły, więc chętnie przyjmuję zaproszenia na uroczystości.

Monika Ożarowska ukończyła AWF. Od 2006 roku jest właścicielką sklepu odzieżowego w Rumi (w planach był fitness club, ale pomysł nie wypalił): - Pamiętam, że na maturze wylosowałam pierwszą ławkę, aż mi łzy stanęły w oczach, ale ostatecznie nie było źle.

Przed maturą Ewa Najder, polonistka ucząca nastolatków zaczęła się bardzo stresować jakieś pół roku rymowała uczniom: - Ja nie wiem jak wy tę maturę zdacie jeśli wy książek nie czytacie?!
Każdy poniedziałkowy poranek zaczynał się więc od wysłuchania jej litanii na temat konieczności uczenia się.

Sylwia Pawłowska: - Wiedzieliśmy, że robiła to z troski, ale po jakimś czasie zaczęliśmy się zastanawiać, czy ktoś nie powinien w końcu jej uspokoić, bo lektury szkolne mieliśmy opanowane.

Język polski uczniowie zdawali na największej sali gimnastycznej w szkole. Na ławkach czekały na nich duże bułki, sok i czekoladki (nastolatki pochłonęły batony zanim zaczął się egzamin). Najciekawsze jest to, że polonistce udało się przewidzieć mniej więcej temat i omówić go na dodatkowych zajęciach tuż przed maturą (zajęcia prowadziła już po zakończeniu roku szkolnego dla chętnych). Była to wizji miasta w literaturze.

Sylwia Pawłowska: - Egzamin z języka polskiego i drugiego obowiązkowego egzaminu pisemnego trwał po 5 godzin. Matura z języka polskiego miała zgoła odmienną formę. Trzeba było wybrać jeden z czterech tematów i opowiedzieć w formie eseju wszystko, co wie się na ten temat. Pamiętam, że moja praca z języka polskiego zajęła 19 stron kancelaryjnych. Byłam już wtedy w czasie przygotowań do egzaminu na studia wyższe (trzeba je było zdawać miesiąc po maturze w budynku wybranej uczelni).

Po maturze Ewa Najder z uśmiechem na ustach zaczęła chwalić uczniów. - Wiedziałam, że sobie tak dobrze poradzicie - mówiła. Teraz czasami przychodzi do butiku Moniki Ożarowskiej.

Sylwia Pawłowska: - Pamiętam koleżankę z klasy 4B, która na egzamin pisemny z historii wylosowała ławkę po mojej lewej stronie. Gdy zostało jakieś 10 minut do rozpoczęcia egzaminu spojrzała przed siebie i wybuchnęła płaczem. Trwało to kilka minut, po czym otarła twarz, powiedziała stanowcze "No!" i do końca egzaminu nie uroniła już ani jednej łzy.

Potem było wyczekiwanie na holu na listy z wynikami (wtedy jeszcze wyniki były ogłaszane oficjalnie po części pisemnej). Otrzymanie oceny 5 lub 6 z egzaminu pisemnego oznaczało zwolnienie z części ustnej.

Część uczniów z dotychczasowej klasy 4A zjawiła się w szkole 1 września 2001 roku, już po zdaniu matury. Stanęli obok czwartych klas z napisem "5A". Dyrektor Lucyna Oglęcka przez dłuższą chwilę tego nie zauważyła. Żart wymyślili sobie sami uczniowie, tak spontanicznie. Pewnie ci sami, którzy po maturze postanowili zorganizować bal maturalny na terenie szkoły. Przystroili sale, a panie z kuchni przygotowały im jedzenie. - Bawiliśmy się do rana - mówi Sylwia Pawłowska. - To było idealne zakończenie. I jednocześnie nasze pożegnanie.

Materiał powstał dzięki pomocy Sylwii Pawłowskiej

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rumia.naszemiasto.pl Nasze Miasto