IV liga. Grad goli w meczu Orkana Rumia z GKS-em Kowale. Emocji nie brakowało do samego końca

Grający w grupie spadkowej Orkan Rumia wciąż jest nie pewny utrzymania w czwartej lidze, a do zakończenia sezonu pozostało już tylko sześć kolejek. Dlatego każdy wywalczony przez rumian punkt jest na wagę złota.

W zeszłą sobotę Orkan walczył o zwycięstwo na wyjeździe z GKS-em Kowale. Trzech punktów co prawda nie udało się wywieźć, ale emocji i bramek za to nie brakowało do samego końca.

W pierwszej połowie piłkarze z Rumi zdominowali swojego rywala. Goście prowadzenie objęli już w 16 minucie za sprawą bramki zdobytej przez Dawida Kowalskiego. Dwie minuty później ten sam piłkarz dołożył kolejne trafienie i było już 2:0. Gospodarze w 35 minucie odpowiedzieli trafieniem Jana Przybyszewskiego. Podrażnieni straconym golem piłkarze Orkana przed przerwą dołożyli jeszcze dwie bramki i do szatni schodzili z trzybramkową przewagą.

W drugiej połowie sytuacja na boisku diametralnie się odwróciła. Najpierw w 55 minucie bramkę na 4:2 zdobył Damian Kugiel. Siedem minut później gospodarze, za sprawą gola strzelonego przez Przybyszewskiego, zmniejszyli straty do jednej bramki. W 73 minucie bramkę dającą remis piłkarzom GKS-u zdobył Mateusz Frankowski. Mecz zakończył się ostatecznie wynikiem 4:4.

Mecz miał dwa oblicza. W pierwszej połowie zagraliśmy wyjątkowo skutecznie. W drugiej połowie role się odwróciły. Prawdopodobnie zgubiła nas zbyt duża pewność siebie i rywale zaczęli nam strzelać bramki. Ostatecznie skończyło się sprawiedliwym podziałem punktów. Nie ukrywam jednak, że jestem trochę zawiedziony końcowym wynikiem, bo jak się prowadzi trzema bramkami, to należy taki mecz wygrać - mówi trener Orkana Rumia Jarosław Formella.

GKS Kowale - Orkan Rumia 4:4 (1:4)
Bramki: Jan Przybyszewski 35, 62, Damian Kugiel 55, Mateusz Frankowski 73 - Dawid Kowalski 16,18, Kacper Kiełb 40, Mikołaj Ciecierski 43