Koronawirus. Biznes i społeczeństwo w obliczu epidemii

Część miejsc pracy została zamknięta lub zawiesiła swoją działalność, wielu ludzi nie ma możliwości wykonywania swojej dotychczasowej pracy.

Rozwój sytuacji jest trudny do przewidzenia, wiemy co dzieje się dziś. Część miejsc pracy, zakładów decyzją władz została zamknięta ze względów sanitarnych. Mówimy tutaj o działalności gastronomicznej, eventowej, szkoleniowej, hotelarstwie. Są także biznesy, które z dnia na dzień zostały zamknięte - mają koszty, nie mają przychodów. Jest grupa zakładów pracy, które mogą dalej funkcjonować, jednak ze względu na zamknięcie szkół i przedszkoli rodzice zostają w domu i opiekują się dziećmi

- mówi Marek Kwiatkowski, prezes Regionalnej Izby Przedsiębiorców NORDA.

Mamy do czynienia z utrudnionym transportem i łańcuchami logistycznymi. Łączy się to z dostarczaniem surowców, produkcją części zamiennych, komponentów, ale także rozwożeniem produktów

- dodaje.

Według prezesa Regionalnej Izby Przedsiębiorców Norda, największym zagrożeniem jest utracenie tzw. płynności przez najmniejsze firmy.

Nie będą one miały wpływów ze sprzedaży, ze względu na zamknięcie zakładów, lub będą miały ograniczone wpływy regulacji poprzednich faktur. Bez środków nawet najlepszy biznes upada

- mówi Marek Kwiatkowski.

Obawiam się, że kiedy banki, które mają wpierać przedsiębiorców źle ocenią przyszłość poszczególnych biznesów i mogą wstrzymać kredytowanie

– dodaje.

W rejonie Wejherowa funkcjonuje wiele przedsiębiorstw o charakterze rzemieślniczym, które także mierzą się z trudną sytuacją.

To, czego teraz rzemieślnik nie wykona, nie jest w stanie nadrobić w kolejnym miesiącu. Jeżeli nie wykonało się usługi fryzjerskiej czy kosmetycznej dzisiaj, nie będzie możliwości albo sensu za miesiąc powtórzyć dwukrotnie usług wobec tego samego klienta. Są to bezpowrotnie stracone przychody

- mówi Marek Kwiatkowski.

Niekiedy osoby, które prowadzą własną działalność świadomie rezygnują z wykonania usługi ze względu na obawę o swoje zdrowie, a także o to, że przez dłuższy czas nie będą mogli pracować.

Ostatnio odmówiłem wykonania usługi dwóm kierowcom, którzy przyjechali z Francji. Właśnie z powodu obawy przed zachorowaniem na tego wirusa. Nie tylko nie chcę zarazić mojej rodziny, ale prowadzę jednoosobowy warsztat. Jeśli zostanę objęty kwarantanną, to nie będę pracował. A jak nie będę pracował, to nie będę zarabiał

- mówi nam jeden z wejherowskich mechaników.

Zmiany spowodowane nową sytuacją dotkną nie tylko sektora biznesowego.

Możemy się spodziewać, że po wygaszeniu epidemii koronawirusa, nic nie będzie takie jak wcześniej. W moim przekonaniu, pierwszym pytaniem, które należy sobie zadać jest to, ile będzie trwał stan zagrożenia. Każdy tydzień powodować może różne zmiany - począwszy od tych dotyczących mikrostruktur, czyli kręgu rodziny, przyjaciół aż do makrostruktur

- mówi socjolog Rafał Gierszewski, z KPSW w Wejherowie.

Istotnym papierkiem lakmusowym do ich weryfikacji są apele władz samorządowych i państwowych dotyczące niewychodzenia z domu. Na ile jesteśmy społeczeństwem zdyscyplinowanym, karnym. Ile i w jakich grupach będziemy mogli wytrzymać obecnie panujący rygor stanu epidemii

- dodaje.
Ekspert zwraca także uwagę na inny aspekt zaistniałej sytuacji związanej z epidemią koronawirusa. Zaznacza, że jest to sytuacja całkowicie nowa, z którą dotychczas nie mierzyło się nasze społeczeństwo.

Ta sytuacja na pewno obnaży nasze braki organizacyjne w różnych kwestiach. Tego typu sytuacje pokazują także kto jest liderem , na kogo można liczyć, a kto zamyka się w swoim świecie i udaje, że zagrożenie nie istnieje. Jest to wielki sprawdzian dla liderów, szefów – tego, na ile jest są oni w stanie wczuć w sytuację swojego pracownika

– mówi Rafał Gierszewski.

Z której strony nie spojrzeć, wyłania się nowe ryzyko, wątpliwości, pytania

– dodaje.