Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Leszk Ojrzyński może stracić pracę w Arce Gdynia? Właściciel i prezes zaprzeczają

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Andrzej Banas / Polska Press
Przed piłkarzami Arki ważny test w trzecich w tym sezonie derbach z Lechią. W odbudowaniu morale nie pomagają z pewnością nieporozumienia na linii właścicielsko-kibicowskiej.

Mimo relatywnie dobrych wyników sportowych fani zarzucają Dominikowi Midakowi, który w zeszłym roku kupił klub, oraz prezesowi Wojciechowi Pertkiewiczowi poważne niedociągnięcia i niewłaściwe zachowanie. Pierwsze symptomy rodzącego się konfliktu pojawiły się już podczas meczu z Legią Warszawa. Na trybunach zawisł wtedy transparent z hasłem „Wojtek i Dominik czekamy na zmiany! Klub wciąż amatorsko przez was zarządzany!”.

Zwycięstwo nad mistrzem Polski zamiotło co prawda ten problem pod dywan, ale tylko na chwilę, aż do kompromitacji w ostatnią sobotę w derbach z Lechią. Fani po powrocie drużyny do Gdyni najpierw w ostrych słowach „rozmówili się” z trenerem Leszkiem Ojrzyńskim i drużyną, a gdy ochłonęli, zabrali się za rozliczanie zarządu i właściciela. W tekście z litanią zarzutów, jaki pojawił się na stronie kibiców, wypowiadają się anonimowo piłkarze. Część wylewanych przez nich żali, jak m.in. niewygodny autokar, brak śniadań w klubie, przez co żywić muszą się w „Maku”, czy konieczność dojechania na trening własnym samochodem, brzmi jak kiepski żart, szczególnie w kontekście blamażu drużyny z Lechią. Jeśli takie słowa padły, wypada je pozostawić bez komentarza. Jednak inne tematy, poruszone w artykule, są poważne. To m.in. rzekome zwlekanie z rozmowami kontraktowymi z piłkarzami, niewłaściwe traktowanie sponsorów, a przede wszystkim brak szacunku ze strony Dominika Midaka wobec trenera Ojrzyńskiego i piłkarzy.

Pojawiły się nawet sugestie, że szkoleniowcowi Arki sternicy klubu grożą zwolnieniem. Pertkiewicz i Midak zdążyli już zaprzeczyć tym wszystkim doniesieniom, nazywając je wyssanymi z palca. Tyle tylko, że informacje o nieodpowiednim stosunku właściciela klubu do trenera i piłkarzy potwierdzają też na Twitterze dziennikarze oraz użytkownik Janekx89, jedna z najlepiej poinformowanych osób w polskim futbolu. W niepochlebnych słowach wypowiadali się też o Midaku anonimowo piłkarze, do których dzwoniliśmy. Trudno ponadto przypuszczać, aby kibice, dobrze zorientowani w sprawach klubu, mieli interes, aby jątrzyć i bezpodstawnie zarzucać jego właścicielowi takie zachowanie.

- Jeśli Midak myśli, że po sezonie wyrzuci Ojrzyńskiego z pracy i przejdzie to bez echa, to się grubo przeliczy - mówi członek Stowarzyszenia Kibiców Gdyńskiej Arki.

Jak ustaliliśmy, takie absurdalne ruchy ze strony właściciela Arki nie spotkałyby się z aprobatą władz Gdyni. Mogłoby to poskutkować ograniczeniem, bądź wręcz wstrzymaniem finansowania klubu z miejskiej kasy. To by z kolei oznaczało, że Midak, chcąc utrzymać Arkę na poziomie ekstraklasy, musiałby wyciągnąć z kieszeni, swojej lub ojca, co najmniej pięć milionów złotych, lub znaleźć tytularnego sponsora. Są to zresztą szacunki dość ostrożne, zakładające, że kibice nie zaczną bojkotować meczów. Wypada więc tylko zaapelować do właściciela Arki o rozsądek i nie brnięcie w konflikt z fanami. Tego typu informacje, szczególnie pojawiające się przed piątkowymi, następującymi po sobie derbami z Lechią, dobrej atmosfery zdecydowanie nie budują. Cieszyć mogą co najwyżej piłkarzy i kibiców rywala zza miedzy.

Szwoch: Nie róbmy tragedii z tego meczu

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto