Pomysł objechania Polski wzdłuż granic kraju nie jest wyjątkowy, ale piątka panów z Dolnego Śląska wymyśliła sobie, że zrobi to jadąc... 21 letnim samochodem marki Żuk.
Kwintet podróżników wyruszył w piątek, chwilę po godz. 8. rano z rynku w Świebodzicach. Pierwszym przystankiem była Szklarska Poręba, a potem przez Świeradów Zdrój pojechali wzdłuż zachodniej granicy do Osinowa Dolnego, najdalej na zachód wysuniętego krańca Polski. Do Rumi dotarli w sobotę wieczorem. Ich przerwa w podróży nie trwała nawet 10 minut. Tak jak w innych miejscowościach, zrobili zakupy w sklepie i pojechali dalej.
Zobacz także: Po ulicach Rumi hasał sobie dzik
- Pamiętam, że jak kiedyś byłem w Rumi to nocowaliśmy w budynku jakiejś szkoły, gdzie znajdowało się sezonowe schronisko - opowiada Paweł Michalak, fotograf ze Szklarskiej Poręby i koordynator całego projektu. - To było kilkanaście lat temu, ale w Rumi bywałem wiele razy jadąc do Helu - dodaje.
Pozostali uczestnicy wyprawy to Tomek Rajca, mechanik z Białegostoku, Flawiusz Chmura, fotograf oraz Wojtek Andryszczak zafascynowany sportami ekstremalnymi i Dominik Marchewka, miłośnik gór - cała trójka ze Świebodzic. Połączyła ich wspólna pasja - podróże. - Z przygodami, ale jedziemy - żartuje Paweł Michalak.
A przygód im nie brakuje. Już pierwszego dnia, gdy podróżnicy byli za Chojną ich żuk zaczął tańczyć. Na drodze. Potem była awaria kontrolki ciśnienia oleju. Gdy zaliczyli Jastrzębią Górę i najbardziej wysunięty kraniec Polski na północ, przegrzał się akumulator. - Woda w akumulatorze została uzupełniona, kabina wywietrzona z oparów kwasu i Żuk może dumnie transportować nas dalej - napisali na blogu, gdzie informują o przebiegu podróży. Ale to tylko wersja oficjalna. Prawdy dopełnia jeszcze dziura w samochodzie, którą musieli zrobić, żeby nie przerwać podróży.
- Gdy dolaliśmy wody, to akumulator ostygł, ale ten zapach dalej było czuć - przyznaje Paweł.
Dziura pomogła - tą drogą akumulator zasysał zimne powietrze i dodatkowo wyciągał inne zapachy.
Przeczytaj także: Co z tymi światłami na rumskim odcinku "szóstki"?
Potem był Białystok, gdzie najpierw przywitały ich panie ze Stowarzyszenia Inicjatyw Kobiecych i poczęstowały kawą, a później dzięki Asi, żonie Tomka Rajcy, objedzeni i odświeżeni wyruszyli w dalszą drogę.
Zanim dotarli w góry, minęli swoim żukiem miejscowość... Żuki. - Jest nas pięciu i teraz każdy chce mieć żuka. Wiemy gdzie są - żartują podróżnicy.
Ale na południu Polski pojawił się następny problem techniczny. Tym razem rozwiązaniem dla śliskiego kłopotu było zrobienie łańcuchów na koła z pasów bezpieczeństwa, zamontowanych przy siedzeniach pasażerów.
Zobacz także: Św. Łucja w rumskim gimnazjum
Żuka, którego podróżnicy tak "męczą", kupili w Radomiu. Za tysiąc złotych.
- Piątego listopada wieczorem jeszcze szukaliśmy żuków w całej Polsce - relacjonuje Paweł. - Szóstego listopada kupiliśmy ten właśnie pojazd w Radomiu.
Dziesięć dni później wyruszyli. W tym czasie trzeba było wszystko dopracować, a żuka przygotować do wyjazdu. Tegoroczną wyprawę podróżnicy traktują testowo.
Za rok chcą zorganizować wyprawę dookoła Skandynawii, a w roku 2013 objechać Rosję, również dookoła.
Tam spodziewają się atrakcji takich jak pod Przemyślem, gdzie oglądali wschód słońca i nie tylko...
- Co Wam powiem, to Wam powiem, ale Wam powiem, ze syćko tu jest pikne - żartuje Dominik, miłośnik gór. - Zima jest pikna, wschody tyż pikne a baby, oj Panie, baby so tu sacramencko pikne.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?