Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podróż na Islandię? Rumianin objechał ją na rowerze. Taka wyprawa uczy doceniać proste rzeczy

Robert Gębuś
Artur Wysocki z Rumi objechał Islandię na rowerze. - Wiatr to najpotężniejsza z sił tego kraju. Potrafi zabić - mówi podróżnik, który do wyjazdu przygotowywał się m.in. w Norwegii. Jak wyglądała jego podróż na Islandię? Jak w ogóle przygotować podróż na Islandię? Przeczytajcie relację. W galerii pokazujemy też zdjęcia.

Jak zaplanować podróż na Islandię?

Kto jest gotowy w styczniu samotnie gonić za polarną zorzą? Kto jest gotowy porzucić ciepłe łóżko, pilota od telewizora, by spać pod namiotem przy minus 20 stopniach Celsjusza, żywić się jedzeniem w proszku, a po drodze zbierać jeszcze pieniądze na puckie hospicjum?

Z pozycji wędrowca podróżującego palcem po mapie, opowieści o walce ze sobą, wytrwałości, determinacji, wreszcie o zimie, to jak opowieść o wielkim zlodowaceniu, w którym znaleźliśmy się na własne życzenie.

Jednak dla Artura Wysockiego z Rumi, który jeździ na rowerze to sposób na życie. W ekstremalnych wyzwaniach znajduje to, czego inni nawet nie próbują w sobie szukać. Pokonuje własne słabości, mierzy się z trudnymi warunkami i... kocha zimę, co dla ludzi, już w lutym szukających pierwszych oznak wiosny, może wydać się dziwne.

Podróżnik miał do pokonania 1450 km samotnie, na rowerze i ostry mróz nie był na Islandii największą przeszkodą, z którą się spotkał.

ZOBACZ TAKŻE: Rumia: Krok od tragedii. Uderzony staranował co miał po drodze i zatrzymał się przed sklepem

Jak przygotować podróż na Islandię?

Zanim Artur Wysocki z Rumi wyruszył do Islandii, długo analizował trasę, pogodę, by w końcu dowiedzieć się, że i tak niewiele się nauczy, zanim tam nie pojedzie.

- Islandia miała mnie nauczyć poruszania się w zimie, w wietrze, ale pod tym względem jest nieprzewidywalna. Pogoda potrafi zmienić się co dziesięć minut - opowiada Artur Wysocki.

Przez pierwsze pięć dni uczył się jak, postępować z wiatrem. Islandia powitała go jesienną aurą, ale po kilku dniach zaczęła się zmieniać. Po dwóch dniach podmuchy wiatru sprowadziły go „do parteru”.

- Podczas takiej wyprawy wszystko w zimie staje się cięższe - mówi Artur Wysocki. - Wychodzę z założenia, że co najmniej na dwa tygodnie muszę mieć ze sobą żywność. Liczę się z tym, że jak się coś stanie, to będę musiał „zakopać” się w śniegu i przeżyć może dwa, a może dziesięć dni, w zależności od pogody, a ta jest nieprzewidywalna.

Chroni go czterosezonowy namiot, używany przez himalaistów do ataków szczytowych i syntetyczny śpiwór, utrzymujący ciepło. Dziś podróżnik zabiera ze sobą zapasową kuchenkę. To wynik doświadczenia, bo podczas jednej z wypraw kuchenka mu się zepsuła i nie miał na czym przygotować sobie jedzenia.

- Teraz kuchenkę dubluję i to zapewnia mi bezpieczeństwo - mówi.

CIEKAWE: Powstał serial dokumentalny o Rumi. Zobaczcie też dawne zdjęcia

Podróż na Islandię

Drugiego stycznia 2019 roku Artur Wysocki, mieszkaniec Rumi "wylądował” w Keflaviku i ruszył w kierunku Akureyri. Za pojazd służył mu rower średniej klasy, uzbrojony w opony z kolcami. To konieczność, by móc przejechać lodową pustynię przy zmiennym wietrze, osiągającym momentami ponad 100 km/h. Jechał po tzw. ring road, głównej drodze, okrążającej Islandię.

- Charakterystyczne w wyprawach zimowych jest to, że następuje dość szybki spadek energii - wyjaśnia. - Jedziemy, wydaje się, że wszystko jest fajnie, ale jeśli nie dostarczymy pożywienia w odpowiednim czasie, nagle słabniemy, padamy, zaczyna się rozbić źle. Nasz organizm zaczyna się wychładzać. Brakuje mu paliwa. Dreszcze to już jest oznaka, że możemy z tego nie wyjść. To głęboka hipotermia.

Jedną z nauk wyniesionych z zimowych wypraw, jest ta, że picie wody z roztopionego śniegu wyjaławia organizm.

- Taka „śniegówa” ma jedną właściwość: po niej słabniemy. Nie napijemy się taką wodą. W książkach polarników znajdziemy jeden prosty sposób, żeby taka wodę uzdatnić: to mleko w proszku - wyjaśnia mieszkaniec Rumi.

Artur Wysocki, Islandia i rower

Jego droga wiodła przez lodowe pustkowia. Miejsca, w których latem można było spotkać ludzi, zimą były opuszczone. Codziennie rowerem pokonywał od kilkudziesięciu do ponad 100 km.

Po drodze mijał grupy islandzkich, niewielkich koni, które garnęły się do człowieka, i stada dzikich reniferów.

Artur Wysocki, po tym jak pokonał Islandię, sprzedał swój rower. Teraz czas na kolejne wyzwanie.

Marsz pamięci Zołnierzy Wyklętych. Zaprasza Narodowa Rumia

Gala Sportu w Rumi. Wyniki, zwycięzcy, zdjęcia

Niewybuch w Rumi na budowie. Ewakuacja mieszkańców

***

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na rumia.naszemiasto.pl Nasze Miasto