Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Proces Amber Gold. Sędzia odrzuciła wniosek o zwolnienie z aresztu Katarzyny P. [ZDJĘCIA]

Jacek Wierciński
Przed gdańskim sądem po raz drugi na ławie oskarżonych zasiedli dzisiaj Marcin i Katarzyna P. Małżeństwu twórców Amber Gold grozi 15 lat więzienia. Prowadząca sprawę sędzia Lidia Jedynak już w poniedziałek zakazała mediom publikacji jakichkolwiek wyjaśnień mężczyzny.

Godz. 12.11
Niespodziewanie szybko zakończyła się druga rozprawa dotycząca afery Amber Gold.
- To są wszystkie czynności na dzisiaj zaplanowane – powiedziała sędzia Lidia Jedynak, gdy około godz. 11.20 zakończyła odczytywanie zeznań Katarzyny P.

Adwokat oskarżonej, Anna Żurawska złożyła wówczas wniosek o zwolnienie Katarzyny P. z aresztu. Obrońca sugerowała zastąpienie aresztowania obowiązkiem stawiania się - nawet codziennego - na komisariacie wraz z zakazem opuszczania kraju i zatrzymaniem paszportu.

Jak wyjaśniła mec. Żurawska, proces poszukiwania w ramach zabezpieczenia dowodów w sprawie definitywnie zakończono.
- W stosunku do mojej klientki nie zachodzi groźba matactwa – przekonywała prawniczka zastrzegająca, że Katarzyna P. nie może w żaden sposób utrudniać pracy sądu. - W toku postępowania współpracowała, pozostawała w regularnym kontakcie i stawiała się na każde wezwanie – wymieniała adwokat Anna Żurawska.

Zaznaczyła, że jej klientka aresztowana została na wiele miesięcy po wybuchu afery - w kwietniu 2013 r. - a wcześniej nie kontaktowała się ze świadkami i nie próbowała na nich wpływać.
- Cały materiał zgromadzony w sprawie został utrwalony i zabezpieczony. Nie bez znaczenia jest, że wszystkie osoby bliskie, z którymi miałaby kontakt skutecznie wypowiedziały się, już, że nie będą składały zeznań przed sądem – dodała.

Mecenas twierdziła, że dalsze aresztowanie będzie miało „wyjątkowo ciężkie skutki”.
- Moja klientka nie została ochroniona przed niewłaściwym zachowaniem pracowników służby więziennej. Nie zwrócono się o zabezpieczenie materiału genetycznego dziecka co miałoby definitywne znaczenie – mówiła wskazując na błędy łódzkiej prokuratury prowadzącej postępowanie w sprawie poczęcia dziecka Katarzyny P.

- Funkcjonariusz utrzymywał niedozwolone kontakty, zapewnił sobie stały dostęp do celi, skracał dystans, podawał świadomie i z premedytacją w złej wierze informacje niezgodne z prawdą – mówiła adwokat, która wskazywała, że pracownik służby więziennej – ojciec dziecka „wykorzystał pozycję służbową”. - Oczywistym jest, że w warunkach izolacji nie powinno dojść do poczęcia i urodzenia dziecka, a skutki są nieodwracalne i będą definiować dalsze życie mojej klientki. To niedopuszczalne, że negatywne skutki działania innych osób ponosi teraz wyłącznie moja klientka – dodała podkreślając, że dziecko Katarzyny P. przebywa od urodzenia w warunkach więziennych, przez co narażone jest na „syndrom szoku wolnościowego” - nieumiejętność dostosowania się do późniejszego życia na wolności i niższy iloraz inteligencji.

- Moja klientka karmi dziecko w sposób naturalny i ma już teraz informacje, że dziecko źle reaguje na rozłąkę z matką – zakończyła mecenas Żurawska.

Katarzyna P. poparła wniosek o zwolnienie z aresztowania tymczasowego.

Przeciwnego zdania była prokuratura.
- W mojej ocenie w dalszym ciągu istnieje podstawa do dalszego tymczasowego aresztowania – powiedziała prokurator Magdalena Guga, która wskazywała na długą karę pozbawienia wolności grożącą Katarzynie P. oraz wątpliwości dotyczące tłumaczeń obrońcy w sprawie poczęcia dziecka za kratami. - To sama oskarżona odmówiła składania wyjaśnień w zakresie poczęcia dziecka, ewentualnie innych przestępstw, które mogły z tym być związane – dodała.

Sędzia Lidia Jedynak nie uwzględniła wniosku obrony wskazując na wysoki wymiar kary grożący oskarżonej oraz _„niespotykany w historii polskiego wymiaru sprawiedliwości” _rozmiar domniemanych strat spowodowanych przez Amber Gold, który może spowodować orzeczenie ostrej kary.
- Istnieje uzasadniona groźba matactwa – powiedziała Jedynak i dodała, że choć jak dotąd świadkowie nie wskazywali na przypadki mataczenia przez Katarzynę P., nie oznacza to, że do podobnych przypadków nie doszłoby teraz. Podkreśliła też, że oskarżona przebywa w zakładzie umożliwiającym funkcjonowanie kobiet z małymi dziećmi. - Ponadto uzyskała zgodę na ulokowania dziecka u babci w okresie procesu - powiedziała sędzia.

Kolejny termin rozprawy – 31 marca przewidziany był do dalszego przesłuchiwania oskarżonych, które zakończyło się już w czwartek. Dlatego sędzia Jedynak rozważała czy na ten termin nie wezwać Wojciecha Kwaśniak, zastępcy przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego, który był inicjatorem pisma skierowanego do banków i instytucji kredytowych w sprawie Amber Gold. O przesłuchanie szefa KNF wnosił obrońca Marcina P., który zdecydowanie sprzeciwił się pomysłowi sędzi prowadzącej sprawę.

- Oskarżony sprzeciwia się, ponieważ porządek przesłuchania świadków został już ustalony wcześniej – powiedział mec. Michał Komorowski., który wskazał, że zamiast zastępcy powinien zostać przesłuchany osobiście przewodniczący KNF – jako autor decyzji instytucji.

Sędzia uznała argumentację obrońcy i odwołała rozprawę przewidzianą na 31 marca. Kolejne posiedzenie sądu odbędzie się więc 1 kwietnia 2016. Wówczas rozpocząć się ma przesłuchiwanie świadków - „na pierwszy ogień” pójść mają osoba pokrzywdzona przez działalność parabanku i jeden z pracowników Amber Gold.

Godz. 10.18 Zakończono odczytywanie wyjaśnień Marcina P.
Około godz. 10 zakończyło się odczytywanie zeznań Marcina P. ze śledztwa i sędzia Lidia Jedynak rozpoczęła odczytywanie zeznań jego żony. Ich treść decyzją sądu również pozostanie w czterech ścianach sali rozpraw.
Sędzia zgodziła się jedynie by upublicznić oświadczenie kobiety złożone tuż przed odczytywaniem zeznań:

- Rozumiem zarzuty aktu oskarżenia, nie przyznaję się do żadnego z zarzucanych czynów. Nie będę składać wyjaśnień. Będę odpowiadać jedynie na pytania mojego obrońcy – powiedziała Katarzyna P., która ze spuszczoną głową i spokojem na smutnej twarzy słucha protokołów odczytywanych przez sędzię Jedynak.

Marcin P., choć wyraźnie schudł od momentu zatrzymania - w ciągu przeszło trzyletniego aresztowania, wszedł dziś na salę sprawiając wrażenie pewnego siebie, a na początku rozprawy wręcz lekko się uśmiechał.

Godz.9.41 Zakaz publikacji wyjaśnień Marcina P.
„Proces dekady” przed Sądem Okręgowym w Gdańsku jest efektem trwającego ponad 2 lata prokuratorskiego śledztwa. Marcin P. usłyszał cztery zarzuty popełnienia przestępstw, a Katarzyna P. - dziesięć. Chodzi m.in. o przestępstwo oszustwa na łączną kwotę ok. 850 mln zł, których małżeństwo dopuścić się miało w stosunku do niemal 19 tysięcy klientów Amber Gold.

Tym razem obyło się bez równie poważnych opóźnień jak w przypadku pierwszej rozprawy, gdy 2-godzinne przesunięcie spowodował fałszywy alarm bombowy.

Czwartkowa rozprawa zaczęła się około godziny 9.15 od kontynuacji odczytywania z akt śledztwa zeznań Marcina P., który w poniedziałek odmówił składania wyjaśnień oraz odpowiedzi na pytania.

Marcinowi P. zdjęto kajdanki z jednej dłoni, po to by umożliwić mu ewentualne podpisywanie dokumentów. Jego adwokat, Michał Komorowski domagał się by rozkuć go podobnie jak Katarzynę.
- Sąd widzi pewne zagrożenia oskarżonego wobec siebie samego - odpowiedziała sędzia Jedynak, która nie zezwoliła na rozkucie jego drugiej ręki i rozpoczęła odczytywanie zeznań, których treści media publikować nie mogą. Nie jest tajemnicą, że oskarżony twórca parabanku w trakcie aresztowania przeszedł załamanie nerwowe.

Sprawa Amber Gold. Pierwszy dzień procesu w Gdańsku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto