Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rodzice uczniów SP nr 1 w Rumi proszą o pomoc ministra

Anna Rembowska
Jak deklarują, skłonni są porozmawiać nawet z diabłem, byleby tylko ktoś im pomógł i żeby inwestycja, na którą czekali wiele lat, nie została przerwana. Rodzice uczniów ze Szkoły Podstawowej nr 1 szukają pomocy, gdzie tylko mogą. Wczoraj jeden z członków Rady Rodzicielskiej pojechał do Warszawy do Ministerstwa Edukacji Narodowej, by urzędników najwyższego szczebla zainteresować tym, co dzieje się w najstarszej rumskiej podstawówce.

- Rodzice pojechali do Warszawy z własnej inicjatywy, ja o wizycie zostałam po prostu poinformowana - mówi dyrektor "jedynki" Irena Kopaczewska. - Ale wszyscy w trosce o dobro dzieci wydeptujemy ścieżki, gdzie tylko się da.
Pomysł poinformowania ministerstwa o sytuacji w Rumi nie wszystkim rodzicom się spodobał, ale większość była jednak za.

- Na razie mogę powiedzieć tylko tyle, że odbyły się dwie rozmowy w MEN w naszej sprawie - informuje Piotr Labudda, rodzic i zarazem prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Szkoły Podstawowej nr 1. - Ze wstępnej relacji telefonicznej wiem, że otrzymaliśmy zapewnienie o tym, iż urzędnicy z Warszawy przyjrzą się sytuacji w naszej szkole. Może to przyniesie jakiś skutek i wpłynie na decyzję radnych.

Rodzice zwrócili się też o pomoc do rzecznika praw dziecka. Spotkała się z nim matka dawnego ucznia szkoły przebywająca obecnie w Strasburgu (rzecznik brał tam udział w konferencji ). - Nasza sprawa spotkała się z dużym zainteresowaniem - mówi Piotr Labudda. - Usłyszeliśmy obietnicę pomocy.
Szkole grozi zamknięcie, jeśli temperatura w salach spadnie poniżej 18 st. C.

Piecykami olejowymi nie da się bowiem dogrzewać wszystkich sal bez narażenia dzieci na niebezpieczeństwo. Instalacja elektryczna takiego obciążenia może nie wytrzymać. Wtedy dzieci będą zmuszone uczestniczyć w zajęciach organizowanych na terenie domów kultury, w wynajmowanych salkach lub w innych szkołach. Te jednak często znajdują się na drugim końcu miasta. W ubiegłym tygodniu radni nie przyznali dodatkowych pieniędzy na rozbudowę szkoły. Wykonawca zapowiedział, że jeśli do jutra nie zostanie opłacona faktura za nieprzewidziane w kosztorysie roboty, zejdzie z placu budowy.


Wszyscy w trosce o dobro dzieci wydeptujemy ścieżki, gdzie tylko się da

Z Piotrem Labuddą, rodzicem ucznia ze Szkoły Podstawowej nr 1 rozmawia Anna Rembowska

Zdecydowaliście się Państwo na wysłanie delegacji rodziców do MEN.
Nie pojechaliśmy tam po pieniądze ani żeby kogokolwiek naciskać. Myślimy jednak, że ministerstwo jako organ nadzorujący oświatę i kuratorów powinno wiedzieć o tym, co dzieje się w jednej z rumskich podstawówek.
Jakiego efektu się spodziewacie?
Być może nie przyniesie to konkretnych rezultatów, ale staramy się zainteresować naszą sprawą, kogo tylko się da. Pomocy szukamy wszędzie i poruszymy niebo i ziemię dla dobra naszych dzieci.
A co jeśli inwestycja zostanie wstrzymana i szkoła pozostanie bez ogrzewania?
Ja dziecka do zimnych klas nie puszczę, do innych szkół też go nie zaprowadzę. Wszystko skończy się wówczas w sądzie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rumia.naszemiasto.pl Nasze Miasto