Rumia. Wyróżnienie dla Wojciecha Grudnowskiego

Człowiek-orkiestra. Takie stwierdzenie jak ulał pasuje do Wojciecha Grudnowskiego. Jego pasją jest śpiew. I swoją pasję stara się zaszczepić innym - założył i jako dyrygent prowadzi rumski Chór Świętojański, a także chór "Przemienienie" w Gdyni. Założył również przy parafii pw. św. Jana z Kęt Świętojańską Orkiestrę Dętą. I właśnie za to 17 listopada zostanie odznaczony złotą odznaką Polskiego Związku Chórów i Orkiestr. Z kolei srebrną odznakę otrzyma Kazimierz Małecki, obecny członek Chóru Świętojańskiego, za długoletnią pracę w tym, i w innych chórach.
Jako pierwszą Wojciech Grudnowski założył Świętojańską Orkiestrę Dętą. Powstała ona w 2000 roku. Ale na tym nie poprzestał. W 2001 roku stworzył Chór Świętojański, rok później chór "Przemienienie", a w 2003 roku po raz pierwszy zorganizował w parafii pw. św. Jana z Kęt festiwal kolęd "Świętojańskie kolędowanie".
- Tak jakoś wyszło - mówi skromnie Wojciech Grudnowski. - Sam siebie za dyrygenta nie uważam, raczej za organizatora życia muzycznego - zastrzega.
Początki do najłatwiejszych nie należały. A powstanie orkiestry związane było z nietypowym znaleziskiem.
- W tym czasie pracowałem jako organista w parafii pw. św. Krzyża - opowiada Wojciech Grudnowski. - I pewnego razu w piwnicy znalazłem stare, jeszcze przedwojenne instrumenty i nuty. Wypożyczyliśmy je od proboszcza, odnowiliśmy i na nich gramy. Ale nasz tzw. "park maszyn" systematycznie rozbudowujemy.
W orkiestrze grają głównie młodzi ludzie i nie chcą się ograniczać tylko do utworów religijnych. Więc grają też i rock and rolla, i muzykę rozrywkową.
- Dzięki temu możemy występować na festynach i imprezach plenerowych - dodaje pan Wojciech.
Tak, jak i każdemu, muzykom również zdarzają się wpadki. Tak właśnie było przed jednym z koncertów.
- Jakiś czas temu jeden z naszych muzyków miał na koncercie zagrać solo na saksofonie - mówi Wojciech Grudnowski. - Aby jego występ był jak najlepszy, postanowił dzień wcześniej wziąć saksofon do domu i go wyczyścić. Tuż przed koncertem przychodzi do nas z saksofonem w jednej ręce, a w drugiej trzymał siatkę. Pytany, co w niej ma, zmieszany odpowiedział, że po czyszczeniu zostało mu ... trochę części. Nie muszę dodawać, że występ zakończył się klapą.
Dość nietypowo powstał również założony przez Wojciecha Grudnowskiego chór "Przemienienie". Po tym, jak proboszcz parafii w Gdyni- Cisowej, przy której chór działa, ogłosił, że rozpoczyna się nabór chętnych, na pierwsze spotkanie przyszły ... 2 osoby. Były to ponad osiemdziesięcioletnie damy.
- Gdy proboszcz wszedł na próbę i zobaczył te dwie śpiewające kobiety, uśmiechnął się, obrócił na pięcie i wyszedł. Nie wierzył, że chór powstanie. Ale jednak się udało - mówi Wojciech Grudnowski.
Pytany o to, w jaki sposób jego chóry radzą sobie w rywalizacji z innymi, dużo bardziej doświadczonymi, Wojciech Grudnowski odpowiada, że potrzeba trochę sprytu.
- Na festiwalu w Żukowie Chór Świętojański był najmłodszym, więc nie było dużych szans, aby wypaść lepiej od innych - opowiada Wojciech Grudnowski. - Wymyśliliśmy więc, że do utworu "Polonez Kaszuby" wejdziemy ... tańcząc poloneza. I to z mocnym przytupem. W ten sposób ukryliśmy braki głosowe, a ludzie bardziej nas oglądali niż słuchali. Spryt też jest ważny, aby podnieść wartość zespołu.

7 lat Orkiestry Świętojańskiej
W niedzielę, w parafii pw. św. Jana z Kęt odbędzie się koncert "NaDęte Czwartki". A uświetni on nie tylko Święto Niepodległości, ale również siódmą rocznicę powstania orkiestry. Początek o godz. 10.