Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Właściciele Orkana Rumia: Piłka wciąż nas kręci

Marcin Lange
Z Leszkiem i Ireneuszem Łukowiczami, właścicielami Orkana Rumia SSA między innymi o początkach ich przygody z piłką, przenosinach do Rumi, sytuacji w Orkanie i planach klubu, rozmawia Marcin Lange

- Dlaczego zdecydowali się Panowie zająć piłką nożną? To realizacja marzeń z młodości? Grali Panowie w ogóle w piłkę?
Ireneusz Łukowicz – Nie za bardzo (śmiech). Ja z piłką związany byłem bardziej jako kibic Arki Gdynia
Leszek Łukowicz – No powiedzmy, że próbowałem jako młody chłopak w Arce w juniorach, ale nie wyszło tak, jak chciałem

- Zaczęliście do Luzina, później była Zatoka Puck. Co sprawiło, że zdecydowaliście się Panowie zainwestować w piłkę w Rumi?
(IŁ) – Były różne problemy organizacyjne w Pucku, a wiadomo, że człowiek może być tym wszystkim zmęczony. Pojawiła się informacja, że Semeko wycofuje się z Orkana, więc , po rozmowach z panią Burmistrz, postanowiliśmy się tu przenieść.
(LŁ) – Większe miasto, większa publiczność, większe możliwości – to wszystko też miało na to wpływ.
(IŁ) – Takie miejscowości jak Luzino, Puck – im wystarczy IV liga, III liga to już jest za dużo. A my, w miarę możliwości, patrzymy wyżej, chcemy więcej niż IV czy III liga.

- Czyli do II ligi z Orkanem?
(LŁ)– Jak najbardziej. Takie jest nastawienie, czas najwyższy.
- A nie macie panowie takiego nastawienia „ Jak nie teraz, to nigdy?”
(IŁ) – Tak się może czasem mówi, ale potem, po sezonie, się usiądzie i człowiek już całkiem inaczej myśli

- Piłka nożna to dla Panów jeszcze pasja, czy już uzależnienie?
(LŁ) – Na pewno trochę uzależnienie

A pan, Panie Ireneuszu? W sobotę na mecz Orkana, później szybko do Gdyni na Arkę, we wtorek na trening do klubu …
(IŁ) - No, ale po Arce jest jeszcze piłka w telewizji – liga angielska, hiszpańska. Trochę tego do obejrzenia jest (śmiech)
(LŁ)– Staramy się być na bieżąco ze sprawami klubu. Próbujemy obserwować chłopaków. Patrzymy z takiej perspektywy, że dalej szukamy zawodników do grania. Myślę, że zimą sprowadzimy trzech zawodników - prawdziwych piłkarzy – aby już latem zbyt dużych roszad nie robić. Nie szukać, nie błądzić, tylko aby ta grupa się zgrywała i była gotowa do walki o wyznaczone cele. Wiadomo, że celem jest awans i tu się nic nie zmienia. Budżet mamy już przygotowany na II ligę.
(IŁ) – Na dobrą II ligę
(LŁ)– No, powiedzmy na dobre miejsce w II lidze.

- II liga to jest ten szczyt, który sobie wyznaczyliście? Nie mówię, że Orkan nie ma grać nawet w Ekstraklasie …

(IŁ) – A czemu nie? W Hiszpanii są kluby lokalne zza miasta

- Albo niemiecki Hoffenheim …
(IŁ) - Mieliśmy okazję poznać bliskiego przyjaciela właściciela tego klubu. Opowiadał, on, że facet ładował grube miliony w Stuttgart, a w każdym okienku transferowym wykupowali mu zespół możniejsi. I facet się zdenerwował, powiedział że się wycofuje i zagra sam, od najniższej ligi. I jak na tym wyszedł, wiadomo.

- Są właściciele klubów, którzy nigdy nie wchodzą do szatni. Pierwszy przykład z brzegu – Bogusław Cupiał. Panowie jednak często to robicie …
(IŁ) - Idę do szatni przed meczem powiedzieć „cześć”, po meczu podziękować i tyle. Bez nerwów
(LŁ) – Nigdy czegoś takiego nie robiliśmy. No, jakby jakaś seria była, no to może. Jednak nawet jak za jednego z ostatnich trenerów wyniki nie były niezadowalające, to tego nie robiliśmy. To nawet trener prosił, abyśmy przyszli do szatni, ale powiedziałem, że to on jest od tego i niech sam zrobi porządek w szatni.

- Porządek to Panowie zrobiliście w klubie latem. Rewolucja kadrowa była spora.
(IŁ) - Ale była niezbędna. Zresztą rewolucja kadrowa powinna być co roku w każdym klubie.

- Z transferów są panowie zadowoleni?
(LŁ)– Nigdy nie jest tak, że wszystko jest idealne. Są jakieś mankamenty – tutaj bez nazwisk – ale generalnie jesteśmy zadowoleni.
(IŁ) – Trudno, aby było inaczej

- A czy był transfer, wobec którego mieliście Panowie wątpliwości, ale po przyjściu piłkarza okazało się, że to strzał „w dziesiątkę”?
(LŁ) – Uważam, że Bartek Pionk jest dużym zaskoczeniem. Jako młodzieżowiec bardzo dobrze się spisuje na swojej pozycji. I teraz pozytywnie zaskoczył Mateusz Wesserling.
(IŁ) – Czekał kilka meczów na szansę, a jak ją dostał, w pełni wykorzystał.

- Czy nie macie Panowie wrażenia, że lokalny rynek transferowy jest za słaby, zbyt wydrenowany?
(LŁ) – Dlatego my już nie szukamy piłkarzy w okolicy. Sięgamy dalej. Menedżerowie cały czas przysyłają nam oferty, ale nie takich piłkarzy, jakich szukamy. Rozglądamy się za zawodnikami z całej Polski.

- To się jednak wiąże z dodatkowymi obciążeniami dla klubu …
(LŁ)– No tak, ale nas interesują zawodnicy ograni w I lidze czy w Ekstraklasie. To musi się wiązać z dodatkowymi nakładami i z tym się liczymy.

- Przed sezonem zatrudniliście Panowie w roli trenera Szymona Hartmana. Skąd decyzja, aby zatrudnić szkoleniowca, bądź co bądź, bez większego doświadczenia w tej roli?
(IŁ) - Trenera znamy już parę lat jako zawodnika, grał nawet u nas. Więc nie była to decyzja „w ciemno”.
(LŁ) – Plan generalnie był taki, że chcieliśmy sprowadzić trenera z centralnej Polski. I w zasadzie byliśmy już z nim po wszystkich ustaleniach. Ale wieczorem zadzwonił Szymon, powiedział „dajcie szansę”, to daliśmy. I, póki co, nie żałujemy
(IŁ) - Widać świeżość w treningach, co potwierdzają też piłkarze. I życzę trenerom, którzy tu pracowali, aby zobaczyli jak się nowoczesne treningi prowadzi.

- Po 11 kolejkach Orkan ma na koncie 28 punktów (rozmowa przeprowadzona po meczu z Drawą – dop. red.), to chyba bardzo satysfakcjonujący wynik?
(LŁ) – Nie wkalkulowaliśmy przegranej w Kołobrzegu. Pół minuty zabrakło do remisu. A serio, to nigdy tak dobrze w lidze nie wystartowaliśmy. Uważam, że jest naprawdę nieźle.
(IŁ) – Widać też wolę walki u zawodników. Jest rywalizacja o miejsce w składzie i dobrze to wpływa na zespół.

- Wszystko wskazuje na to, iż o awans walczyć będziecie m. in. z Gryfem Wejherowo. Był jakiś zakład przed sezonem z działaczami z Wejherowa?
(LŁ) – Nie. Działacze Gryfa zawsze twierdzili, że ich na awans nie stać. I tego się trzymamy (śmiech)

- Myśleliście Panowie, aby bardziej zainwestować w młodzież? Klub ma trzy drużyny juniorów – to minimum …
(LŁ) – Kiedyś był taki plan, aby szkółkę założyć, ale zmarł śmiercią naturalną. Po prostu za dużo z tym zachodu, my mamy swoje firmy i ich nie możemy zaniedbać

- No właśnie, ile czasu tygodniowo poświęcacie klubowi?
(IŁ) - Dużo za dużo. A żona by powiedziała, że bardzo dużo za dużo (śmiech). Poważnie, to pół etatu tygodniowo na pewno by wyszło.
(LŁ) – Spokojnie można tyle powiedzieć, jeśli nie więcej. Generalnie, jak się kończy runda, czy sezon, zaczynają się transfery. I tak w kółko. Np. cały lipiec jesteśmy zajęci w klubie. Przecież jak kogoś nie zobaczymy na żywo, to nie podpiszemy z nim umowy. Tak to się robiło kiedyś i człowiek dopiero po czasie widział, kogo wziął.

- Jakiś przykład?
(IŁ) – Bez przykładów, ale mamy bardzo duże doświadczenie i jak ktoś to przeczyta, to na pewno uśmieje się sam z siebie. Miał wystrzelić, a zakopał się jak krecik.

- Zachowując oczywiście odpowiednie proporcje - bliżej Panom stylem do Bogusława Cupiała czy Janusza Wojciechowskiego?
(IŁ) – Do Cupiała. W zasadzie nie ma nas w mediach, no może poza tą rozmową
(LŁ)– Dlatego też Orkan nie ma w nazwie naszej firmy, bo czekamy na sponsora głównego, którego można by umieścić w nazwie, na koszulkach. Jest szansa na to, wszystko wyjaśni się lada dzień

- Wróćmy do początków Panów przygody z piłką. Jak trafiliście do futbolu?
(LŁ) – Był czas, że mieszkałem w Luzinie. Przez pięć lat. Przyszedł do nas Grzesiu Lisewski, który wtedy był w Luzinie w klubie i zapytał, czy w sponsorów byśmy się nie zabawili. Pojechaliśmy na jeden mecz, do Żukowa. i tak się zaczęło. Obejrzeliśmy spotkanie. To była końcówka sezonu, oni się wtedy utrzymali, to była okręgówka
(IŁ) – A nie A klasa?
(LŁ) – Okręgówka. No i od następnego sezonu zajęliśmy się klubem
(IŁ) - Wspominając Luzino to była najfajniejsza zabawa. Na pierwszy mecz pojechaliśmy do Zenita Łęczyce. To na dzień dobry powiedziano nam tam, że tej ligi nie wygramy. Wygraliśmy z nimi kilkoma golami, a ligę skończyliśmy z kilkunastoma punktami przewagi nad drugim zespołem.

- A czemu przenieśliście się stamtąd do Pucka?
(LŁ) – No, ja się wyprowadziłem, to fakt (śmiech). A inna sprawa, że nie było atmosfery na robienie czegoś wyżej. Im po prostu nie zależało, aby grać o wyższe cele, w odróżnieniu od nas

- No i poszliście do Pucka…
(IŁ) – A w Pucku przyjęto nas z otwartymi ramionami. Zainwestowaliśmy tam sporo, m. in. w trybuny, które są najlepszymi w historii tego obiektu. Obietnice w sprawie pomocy były bardzo duże, ale na nich się tylko skończyło. Mimo to zrobiliśmy tam największy sukces klubu.
(LŁ) – Awansowaliśmy z IV do III ligi
(IŁ) – A największym wydarzeniem była gra z Pogonią Szczecin w barażach o II ligę

- Praktycznie od początku Panów przygody z piłką towarzyszy wam Michał Smarzyński.
(IŁ) – Najsolidniejszy zawodnik. Michał jest jak wino, im starszy tym lepszy. Warto podkreślić jego zachowanie w szatni – to prawdziwy piłkarz. Inni zawodnicy w szatni powinni brać z niego przykład, jak sprzęt powinien być wyczyszczony, jak ustawiony …
(LŁ) – Nawet jak Michał nie będzie grał, to pewnie zostanie przy klubie. Dopóki klub będzie istniał. I my w nim będziemy

- A do kiedy panowie będziecie?
(LŁ) – Aż zdobędziemy mistrzostwo Polski, albo przynajmniej Puchar (śmiech)

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rumia.naszemiasto.pl Nasze Miasto