Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z uśmiechem przez Jujkę - jubileusz gdańskiego satyryka

Tomasz Rozwadowski
Zbyszek Jujka jako juror w konkursie plastycznym dla dzieci. Lata 70.
Zbigniew Jujka był wczoraj bohaterem benefisu z okazji 75 urodzin. Od ponad półwiecza związany z "Dziennikiem Bałtyckim", a od 1963 r. ma na łamach Rejsów stałą cotygodniową rubrykę, która jeszcze w tym roku przekroczy zawrotną liczbę 2500 odcinków. Już samo to jest wyczynem fenomenalnym. O inne cechy Zbigniewa Jujki postanowiłem wypytać jego przyjaciół oraz bliższych i dalszych znajomych.

- Zbyszek jest moim przyjacielem od 1953 r. - mówi profesor Andrzej Januszajtis, znawca dziejów Gdańska. - Studiował wówczas w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych, ja w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej. Już wtedy zdobywał nagrody na konkursach satyrycznych, wyraźnie szedł w tym kierunku. Był niezwykle pracowity, taki zresztą pozostał. A teraz? Stworzył około 50 tys. rysunków satyrycznych, to niewiarygodnie wielki dorobek. A ja mogę powiedzieć, że znam i uwielbiam jego wszystkie dowcipy. Taki właśnie jest - zmusza nas do uśmiechu, nawet w ponurych czasach i ponurych sytuacjach. Na tym polega jego siła.

Kariera rysownicza Jujki rozciąga się na kilka epok - od późnego stalinizmu aż po czasy najnowsze. Przetrwała zmianę systemu politycznego i skok z socjalizmu w kapitalizm.
- W okresie po stanie wojennym kącik satyryczny Jujki w "Dzienniku Bałtyckim" był dla mnie jedyną motywacją, by sięgać po gazety - ocenia Paweł "Końjo" Konnak, poeta i showman. - W tamtych ponurych czasach można było odnieść wrażenie, że wszystkie teksty w polskiej prasie powstają gdzieś za Uralem, tworzone przez typy w mundurach KGB. Jujka był inny, miał pewien margines swobody i potrafił wysyłać czytelnikom ciepłe sygnały, że jeszcze nie jest tak źle i jeszcze nie wszyscy zwariowali. Pamiętam z tego okresu wiele jego rysunków, ale szczególnie jeden, z czasów, gdy pod Karlinem odkryto rzekomo wielkie złoża ropy naftowej. Gruby, brzydki aparatczyk przymierza turban przed lustrem, a żona mówi do niego: "Stefan, nie przesadzasz?". Jujka potrafił przekłuwać propagandowe balony, ośmieszać oficjalne prawdy. I za to jestem panu Jujce niezmiernie wdzięczny.

- Spokojnie mogę powiedzieć, że Zbyszka Jujkę znam od zawsze - przyznaje emerytowany trójmiejski dziennikarz Albert Gochniewski. - Poznałem go w drugiej połowie lat 50. w Domu Prasy przy Targu Węglowym w Gdańsku, ówczesnej siedzibie lokalnych gazet. Od razu rzuciło mi się w oczy, jaki jest sympatyczny, uczynny i koleżeński. Taki był i taki pozostał po ponad 50 latach. Wbrew temu, co z dzisiejszej perspektywy można myśleć, dziennikarze nie byli wtedy nieufni wobec siebie i zastraszeni przez władze. Można było spotkać przyjaciół, którzy uczciwie wykonywali swój zawód, i do których można było mieć zaufanie. Kimś takim zawsze był Zbyszek, facet uczciwy, fajny i nigdy z nikim nierywalizujący. Trudno spotkać kogoś, kto by go nie lubił.

Głęboką i szczerą sympatię do naszego rysownika ujawniają nawet ci, którzy znają go głównie z gazetowych łamów.
- Gdy sprowadziłem się do Gdyni we wczesnych lat 60. pan Zbigniew stawał się już znany - wspomina jazzman Przemek Dyakowski. - Jego "Dzienniczek" znam więc od zawsze, jest dla mnie jednym ze stałych elementów Trójmiasta. Bardzo lubię jego kreskę, rozpoznawalną, charakterystyczną, bardzo elegancką. Ona wydaje się niezmienna, ale to złudzenie - widać, że przez całe te lata wiele nad nią pracował. Tak jak "Dzienniczek" jest trwałym składnikiem kultury, tak - mam nadzieję, że pan Zbigniew się na mnie nie obrazi - i on sam należy do gdańskiego pejzażu.

Podobnie czuje Antoni Pawlak, poeta, publicysta, rzecznik prezydenta Gdańska: - Zbigniew Jujka jest jak Żuraw. Oczywiście nie gabarytowo - Jujka jednak zdecydowanie mniejszy. Jest jak Żuraw w tym sensie, że trudno sobie wyobrazić nasze miasto bez tego wesołego faceta. A jeszcze trudniej wyobrazić sobie bez niego "Dziennik Bałtycki". Zmieniali się redaktorzy (także naczelni), zmieniali się dziennikarze, zmieniała się też szata graficzna. A Jujka trwał jak skała.
Nigdy nie mogłem zrozumieć, jak można tydzień w tydzień publikować całą serię rysunkowych komentarzy rzeczywistości, a każdy zabawny i inteligentny. Widać można. I, sądząc po formie artysty, jeszcze długo będzie można.

Ze wspomnianymi redaktorami naczelnymi nie zawsze było supersłodko. Był w historii "Dziennika Bałtyckiego" co najmniej jeden, niepochodzący zresztą z Trójmiasta, który postawił sobie za punkt honoru pozbyć się Jujki z łamów. Był silnie zdeterminowany i dopiąłby swego, gdyby nie istniała łączność telefoniczna. Wspominał podobno, że jedynym miejscem, z którego nie interweniowano w sprawie pozostawienia Jujki, był Watykan. Takiego nacisku, jakiemu został poddany, nie zniósłby nikt. Redaktor odszedł, "Dzienniczek" prosperuje nadal.

Dzwoniący pamiętali zapewne, że wkład Zbigniewa Jujki w trójmiejską kulturę nie streszcza się jedynie do rysunków satyrycznych.
- W pewnym momencie nasza przyjaźń przerodziła się we współpracę- opowiada Andrzej Januszajtis. - W drugiej połowie lat 60. zaproponowano mi napisanie tekstów do albumu rysunków Zbyszka. Pomysł przerodził się w książkę "Z uśmiechem przez Gdańsk", rodzaj przewodnika, zilustrowanego zdjęciami zabytków uzupełnionymi rysunkowym komentarzem Jujki. Nie potrafię sobie tej książki wyobrazić bez jego ilustracji, wydają mi się niezwykle celne i bardzo ułatwiają obcowanie z popularnonaukowym tekstem, który napisałem. Później zostałem autorem najobszerniejszego przewodnika po gdańskich zabytkach, który zasobem informacji wielokrotnie przewyższa naszą wspólną pracę, ale to właśnie z książki "Z uśmiechem przez Gdańsk" jestem szczególnie dumny.

Wystarczy wziąć w ręce wspomnianą książkę, by przekonać się, że mimo upływu czterdziestu lat zachowała świeżość. Podobnie jest z satyrą Jujki - polityczny i społeczny kontekst zmieniają się, trafność spostrzeżeń i ironiczny humor pozostają.
- Jujka jest bardzo blisko rzeczywistości, ale sięga głębiej - ocenia "Końjo". - Ma kilka tematów powracających przez wszystkie te lata, należą do nich m.in. głupota i zakłamanie, które potrafi zobaczyć w bardzo różnych środowiskach i różnych sytuacjach. Zresztą stosunek władzy do rządzonych, stosunki w pracy czy myślenie Polaków o sobie samych nie zmieniły się aż tak bardzo od czasów komuny.

- Publicystyka rysunkowa Jujki jest bardzo charakterystyczna - zgadza się Przemek Dyakowski. - Przez całą jego twórczość przewija się postać szarego Polaka, którą stworzył i której pozostał wierny. Wieczna jest także para małżeńska siedząca przed telewizorem i komentująca program. Stałą scenografią jest biuro, powracają też co jakiś czas obrazy gabinetów władzy. Na tym tle pojawiają się komentarze i aluzje do aktualnej sytuacji, dowcipne, ironiczne, nigdy za to niepodszyte nienawiścią czy pogardą. Jujce jako komentatorowi społeczeństwa i wydarzeń politycznych udało się płynnie przejść z czasów PRL do RP. Osobiście jestem ciekaw, co w PRL cenzura zatrzymała mu przed publikacją. Może warto by było zrobić wystawę lub album z tych rysunków zatrzymanych?

Prawdą jest to, że rysunki Jujki długo po publikacji żyją dalej i to nie tylko w rocznikach "Dziennika Bałtyckiego" na bibliotecznych półkach, przede wszystkim w pamięci tysięcy wiernych czytelników. Wiele tekstów przez całe lata funkcjonuje jako samoistne dowcipy, powtarzane z ust do ust. Mało który satyryk może się taką popularnością pochwalić.

- W zeszłą niedzielę byłem w Ratuszu Staromiejskim, by zagłosować w wyborach prezydenckich - puentuje publicysta Tadeusz Skutnik, od lat przyjaciel Zbigniewa Jujki. - Głosowanie odbywało się akurat w sali, w której trwała wystawa Zbyszka i ściany były obwieszone jego rysunkami. W śmieszniejszym lokalu wyborczym w życiu nie byłem. Tylko boję się, czy w takich warunkach wyniki są ważne?
Tomasz Rozwadowski

Finisaż wystawy Zbigniewa Jujki oraz feta na jego cześć z udziałem satyryków z całej Polski, goszczących na Festiwalu Dobrego Humoru, odbędzie się dziś (w piątek) o godz. 16 w gdańskim Ratuszu Staromiejskim przy ul. Korzennej

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto