Są chętni, żeby pomóc sobie w spółdzielni

- Rozpoczęliśmy już także penetrację środowiska mieszkańców domów komunalnych mających zaległości w płaceniu czynszu - informuje dr hab. Witold Toczyski z Ośrodka Współpracy Regionalnej Uniwersytetu Gdańskiego.
O pomyśle stworzenia spółdzielni socjalnej, który jest powodem przeprowadzania ankiet, pisaliśmy dwa tygodnie temu. Istotą tej działalności ma być możliwość spłacania zadłużenia mieszkaniowego dzięki pracy, za którą spółdzielnia socjalna będzie otrzymywać pieniądze.
- Taki program zdecydowanie jest potrzebny - uważa Wiesława Pacholczyk, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rumi.
Wśród lokatorów mieszkań komunalnych ponad 100 osób jest zadłużonych, w janowskiej spółdzielni takich mieszkańców jest kilkudziesięciu.
- Ale jeśli dłużnicy są chętni do współpracy, jesteśmy w stanie ich zrozumieć i starać się im pomóc - zapewnia Elżbieta Pawlak, wiceprezes SM Janowo.
Ankieterzy pytają mieszkańców m.in. o to, czy mają obecnie pracę albo co jest przyczyną jej braku, czy są zarejestrowani w urzędzie pracy i czy korzystają z pomocy MOPS. Przepytane dotąd osoby są zainteresowane pracą, ale formuła spółdzielni nie stwarza im możliwości takiej, jakiej oczekiwaliby.
- Nie mają własnej inicjatywy i potrzebują organizatora pracy - przyznaje dr Toczyski.
Tymczasem wstępny projekt zakładał, że członkowie spółdzielni sami ustalą, jakimi pracami będą się zajmować.
W magistracie powstał pomysł, aby nowa spółdzielnia zajęła się gospodarowaniem odpadami.
- Ludzie zamiast segregować śmieci, zanosiliby je go do kiosku zajmującego się selekcją - tłumaczy dr Toczyski. - Dla miasta byłaby to oszczędność, ponieważ koszty związane z ich wywożeniem byłyby niższe.
Jesienią tego roku mają odbyć się warsztaty założycielskie Spółdzielni Inicjatyw Gospodarczych i Socjalnych SIGIS.
- Niewykluczone, że powstanie kilka spółdzielni - zapowiada dr Toczyski.